Cześć,
zaobserwowałam bardzo dziwne zjawisko. Nie dotyczy to mojego bloga, ale ogółu.Zauważyłam, że opowiadanie nie ma żadnych/znikome szanse na powodzenie gdy:
1)Nie dotyczy paringu Dramione
2)Nie jest na blogspocie
3)Nie jest pisane przez znaną już osobę
"Markę" przy tak dużej ilości opowiadań bardzo ciężko sobie wyrobić, ale na prawdę, istnieją WYBITNE i GENIALNE opowiadania, których prawie nikt nie kojarzy. Jak ma się w planie opowiadanie Dramione to wystarczy, że się wyskrobie coś, co ledwo da się czytać, a już wszyscy się "rozpływają" z zachwytu. Dlaczego bardzo dobre opowiadanie, nie wiem, np. Sevmione nie ma ŻADNEJ szansy na powodzenie(a uwierzcie mi w tej kategorii wybitnych opowiadań jest mnóstwo)? Rozumiem ktoś może nie lubić jakiegoś paringu, ale żadne nowe (nie liczę klasyki, bo są takie opowiadania, które po prostu TRZEBA znać) Snilly, Blinny, Drinny, Snarry, Drarry itd. nie ma szansy na powodzenie. Szanse na sukces ma tylko Dramione. Czy tez to widzicie? Czekam na Wasze opinie w komentarzach,
Verka :*
UWAGA, UWAGA
3...
2...
1...
START!!!
Lecą hejty :p
Panować nad sobą to najwyższa władza
czwartek, 2 kwietnia 2015
czwartek, 27 listopada 2014
Rozdział 3
Hejo,
Jak ja nienawidzę paringu drinny, łeee, jest okropny :(, ale za to kocham blinny <3 Część druga „poważnych rozmów”, a i mam świeetny pomysł jak pogrążyć Łasica ;p
Zapraszam,
Verona
***
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać.
Antoine de Saint-Exupéry
***
-Więc już wiesz Draco, że moim największym sekretem jest Malaga. Nikt tak naprawdę nie wie skąd w tamtym lesie znalazł się pegaz. Zostało mi niewiele czasu, jak spotkam Severusa poproszę go bym mogła wstąpić do Zakonu. Podaj mi różdżkę – poprosiła. Chłopak od razu zrobił to co powiedziała, po chwili dziewczyna zaczęła się uleczać dziwnymi zaklęciami.
-Te wszystkie zaklęcia.. Skąd je znasz?- zapytał. Po chwili na twarz dziewczyny wykradł się figlarny uśmieszek, ale od razu przybrała opanowaną maskę, orientując się, że okazała część uczuć.
-Wymyśliłam je, kiedy..-nagle do pokoju wpadł przerażony Severus, po czym zobaczył blondyna opiekującego się Cass i odetchnął z ulgą. Przysunął sobie fotel do łoża i zaczął przemawiać:
-Czarny Pan wymyślił, że za 4 godziny odbędzie się atak na wioskę mugoli. Mam was wtajemniczyć w plany, ale najpierw pójdę do Zakonu. Cassandro, podjęłaś już decyzję? - zapytał.
-Draco już przystąpił do Zakonu, więc teraz moja kolej. Zrobię to dla Malagi – stwierdziła. Po jej wyznaniu lewa brew Snape’a podjechała pod samą górę, a Mistrz Eliksirów zapytał:
-Wtajemniczyłaś go?
-Tak i nie żałuję. Możemy się aportować do Nory? Zdążyłam się już uleczyć.
-oczywiście, podajcie mi ręce – po czym Severus aportował ich.
***
Wylądowali w salonie Weasley’ów i momentalnie wszystkie różdżki skierowały się w ich stronę, nie minęła nawet sekunda, a wszystkie znalazły się w dłoni Cassie. Draco zerknął na dziewczynę i zobaczył tą samą maskę, którą widział, gdy walczył z nią na herbatce z Voldemortem.
-Zawsze wiedziałem, że to zdrajca! – wykrzyknął Ron.
-Opanuj się Weasley, Severusie, dlaczego przyprowadziłeś ją? – zapytała Minerwa, krzywiąc się okropnie przy słowie „ją”
-To jest śmierciożerczyni? –zapytał rozkapryszonym głosem Harry.
-Oj Potter, nie jestem śmierciożercą, ale córką Voldemorta, oto ja, Cassandra Rosa Ponferrada Riddle – stwierdziła kpiarsko Cass. Malfoy z początku nie wiedział po co ta farsa, przecież ja byli sami Cassie zachowywała się zupełnie inaczej, ale po chwili zorientował się, że jest to rodzaj ochrony.
-Cooo? – ryknął łasic.
-Pstro – odpowiedział Severus uśmiechając się pobłażliwie – Cassandra jest po naszej stronie, chce się dołączyć do Zakonu.
W salonie zawrzało, Harry zaczął krzyczeć, Ron grozić Snapowi, Hermiona zbladła, Minerwa ścisnęła usta w wąską kreskę, a Moody wytrzeszczył oczy.
-Myślę, że powinniśmy jej zaufać, jest bardzo potężna, potężniejsza od nas wszystkich razem i sądzę, że zaufanie jej to najlepsze wyjście – stwierdziła Minerwa – Co chcesz robić dla Zakonu?
-Trenować młodych, skoro wszystkich was rozbroiłam w mniej niż minutę, przydadzą się wam praktyki, mogę zacząć od jutra, tymczasem Severus chciał opowiedzieć o nowym ataku na wioskę mugoli. Możemy zacząć zebranie – stwierdziła Cass uśmiechając się łobuzersko.
-Dobrze, Voldemort planuje zorganizować za około 4 godziny napaść na wioskę Dysart w Szkocji. To nie jest poważna akcja, tylko test dla nowych rekrutów. Idzie Nott, Parkinson, Zabini, Draco, Goyle, Crabbe i ja oraz Cassandra, jakby coś miało źle pójść.
-Aż tyle nowych rekrutów, Severusie? - zapytała zatroskana Minerwa.
-Tak, myślę też, że od nas powinni iść Artur i Molly, Moody, Minerwa, George i Fred, Lupin, Kingsley, Tonks oraz...panna Granger...
-Severusie, to tylko dziecko! - wykrzyknęła pani Weasley
-Panna Granger zadecyduje sama... - zarządziła McGonagall
-Pójdę - stwierdziła entuzjastycznie Hermiona
-Wuju, musimy już iść - powiedział Draco.
-Do zobaczenia na polu walki, jutro o 6 widzę Ginny, George'a, Freda Harrego, Rona Lunę, Nevilla, Hermionę, Draco, Parvati, Padmę przed Norą na pierwsze zajęcja. A i jeszcze jedna rada, nie dajcie się zabić na akcji - stwierdziła Cass z kpiarskim uśmieszkiem, po czym aportowała się.
niedziela, 9 listopada 2014
Rozdział 2
Hej,
Daję drugi rozdział, troszkę dłuższy, to była pierwsza scena z opowiadania, jaką wymyśliłam. Każde nowe wspomnienie piszę pochyłą czcionką i rozpoczynam odstępem.
Verka :*
*****
Ból jaki teraz odczuwasz sprawia, że nadal pozostajesz
człowiekiem
J.K. Rowling (prawdopodobnie, bo nigdzie nie mogłam znaleźć K)
*****
Cassandra od razu wyszła z pokoju, Draco chwilę zaczekał i
zapytał Severusa:
-Dlaczego ona mi to powiedziała?
-Nie wiem, może wyczuła, że to może być jej ostatni dzień
życia, Voldemort jest dziś w złym humorze…
Oboje mężczyźni wyszli z pokoju i zeszli na dół do salonu.
Stała w nim cała śmietanka śmierciożerców, a na środku siedział Czarny Pan.
Obok niego zasiadła Cass i zaczęli się kłócić. Po chwili Voldemort ryknął:
-Crucio! Nie będziesz mi się sprzeciwiała! Sectumsempra!
Crucio!
Dziewczyna siedziała w fotelu bez żadnych emocji, nie
płakała, nie błagała o litość. Po pół godzinie bardzo silnych tortur zemdlała,
wtedy Pan przerwał zaklęcie i rzucił:
-Zwołałem was, by pokazać czym skutkuje nieposłuszeństwo.
Snape, idziesz ze mną musimy porozmawiać o następnym ataku – po czym wyszedł z
pomieszczenia, a Severus chwilę po nim. Draco był przerażony, wiedział, że to
zawsze Snape leczył osłabioną dziewczynę, jeśli on poszedł za Lordem co się
stanie? Musiał zacząć działać! Po tym jak wszyscy śmierciożercy wyszli, wziął
ją na ręce i zaniósł do swojego pokoju, na szczęście nikt ich nie widział.
Położył dziewczynę na łóżku i od razu zaczął leczyć, najpierw magicznymi
sposobami, potem mugolskimi. Po kilku godzinach dziewczyna obudziła się i
zdołała wyszeptać:
-Wwwody
Draco od razu przyniósł szklankę, napełnił napojem i podał
dziewczynie. Po chwili Cassie przemówiła:
-Zdobyłeś moje zaufanie, Draco, dalej nie jestem pewna czy
dobrze robię, ale nie wiem czy dużo czasu zostało, zanim Lord mnie zabije.
Tylko ty i Severus zasłużyliście na ten przywilej, wiem, że robię dobrze.
Pokażę ci swoje wspomnienia, ale tylko te, które wybiorę.– powiedziała, po czym
zaczęła okropnie kaszleć krwią. Malfoy od razu usiadł na łożu i poprawił jej
poduszki, chłopak był zszokowany, najbardziej skryta osoba pokaże mu swoją
przeszłość.
-Przynieś myślodsiewnię – rozkazała Cassandra. Po chwili
znaleźli się w jej wspomnieniach.
Mała dziewczynka
siedziała przy stole i rysowała. Nie miała zielonej kredki, której
potrzebowała, więc wyczarowała ją sobie. Po chwili do pokoju weszła
zdenerwowana kobieta:
-Szybko, zbieraj się
ojciec wie gdzie jesteśmy, podaj mi rękę! – po chwili obie aportowały się.
Wylądowały w małej chatce, na łące.
-Tu zamieszkamy mamo?
– zapytała dziewczynka.
-Tak, tu ojciec nas
nie znajdzie.
10letnia dziewczynka
siedziała przed chatką i czytała książkę, nagle w odległości kilkunastu metrów
od niej pojawiła się Bellatrix i zaczęła krzyczeć:
-Mistrz ucieszy się,
gdy cię dostanie!!! – dziewczynka bez słowa wbiegła do domu, chwyciła matkę za
rękę i aportowała je.
13latka spacerowała
przez las. Miała w gotowości różdżkę, więc była bezpieczna. Nagle usłyszała
szum za swoimi plecami, odwróciła się szybko i już miała rzucić zaklęcie, gdy
zobaczyła przed sobą młodego pegaza. Koń utykał na lewą, tylną nogę, chodzenie
sprawiało mu problem. Dziewczyna podeszła do niego i powiedziała:
-Zaopiekuję się tobą
Malago…
Na nocnym niebie można
było zauważyć latającą Malagę, na jej grzbiecie siedziała nastolatka i
przemawiała do zwierzęcia:
-Ojciec powrócił, mama
mówi, że wie, że jesteśmy tu, w Hiszpanii, ale boi się jeszcze zaatakować, jest
za słaby. Jeśli cokolwiek się stanie, znajdziemy się, na tym lub w tym drugim
świecie.
Słoneczne, hiszpańskie
słońce oświetlało niebo. Cassandra stała przed domem i razem z mamą czyściła
Malagę. Nagle przed domem pojawiła się dziesiątka śmierciożerców z Voldemortem
na czele. Kobiety próbowały się bronić, ale na nic się to nie zdało. Pegaz
przestraszony odleciał w tylko sobie
znanym kierunku. Po chwili mama Cass padła na ziemię, trafiona zielonym
płomieniem.
-Podaj mi rękę córciu,
aportujemy się – zasyczał Czarny Pan.
-Crucio! –ryk przerwał
ciszę. Osłabiona dziewczyna upadła na kolana, ale nie krzyczała i nie błagała o
litość. Patrzyła tylko pustym wzrokiem przed siebie.
-Crucio! – ból obezwładniał,
ale Cass była silna, zachowywała milczenie.
-Crucio!-nigdy się nie
podda.
-Crucio!-cokolwiek się
stanie.
-Crucio!-jest na to za
silna.
-Crucio! – będzie walczyć
do końca.
Nastolatka spacerowała
na zewnątrz, po chwili zagwizdała, a przed nią wylądował pegaz.
-Miło cię znowu
zobaczyć Malago, cieszę się, że mnie odnalazłaś w rezydencji ojca – powiedziała
Cassandra, po czym dosiadła konia.
Po wydostaniu się ze wspomnień Draco i Cassie zachowali
milczenie. Oboje musieli zastanowić się nad tym co widzieli.
-Jesteś najdzielniejsza osoba jaką znam i cieszę się, że mi
zaufałaś. Nie zawiodę cię – tylko tyle był w stanie wymówić blondyn.
niedziela, 2 listopada 2014
Rozdział 1
Hejo,
Daję Wam 1 rozdział, mam nadzieję, że długość wystarczająca, ale ostatnio mam mnóóóóóstwo nauki i nie wyrabiam z pisaniem ;p Pamiętajcie czytasz=komentujesz!!!
Verka :*
*********************************************************************************
Nie ma nic gorszego niż pokazać swoje słabości komuś, kto może to potem wykorzystać.
Aksmel
*********************************************************************************
Wieczorem Draco udał się do pokoju Severusa, musiał z nim omówić to co stało się podczas spotkania z Voldemortem. Zapukał i nie czekając na odpowiedź, wszedł do środka.
-Witał wuju
-Widzę, że jednak przyszedłeś. Cassandra musiała zrobić na tobie wrażenie - stwierdził Snape, po czym się zaśmiał - trzeba przyznać, że jest wyjątkowa.
-Tak, świetnie walczy, ale rzucała mnóstwo zaklęć, których nie znam.
-Cass wymyśliła wiele swoich zaklęć, muszę przyznać, że jak na swój wiek jest niezwykle zdolna.
-Ile ma lat? - zapytał zaciekawiony Malfoy
- Tyle co ty.
-Pamiętasz datę jej urodzin? - zapytał zszokowany blondyn, Snape nigdy nie wiedział kiedy kto obchodzi jakieś święta lub rocznice.
-Tak, 11 grudnia, o jej narodzinach dowiedziałem się znacznie później, ale jak będziesz chciał poznać tą historię, pytaj Cassie, a nie mnie. Musisz wiedzieć o niej kilka rzeczy, życie miała gorsze niż ja, ty, Czarny Pan i wszyscy śmierciożercy razem wzięci, o tym też Ci nie opowiem, nie wiem czy mogę...Wiedz tylko, że ona nie jest taka jaka na pierwszy rzut oka ci się wyda. Tak dużo w życiu wycierpiała, że stara się w pewien sposób ochronić siebie i osoby, na których jej zależy. Nie dopuszcza blisko siebie nikogo, ledwo mnie udało się sprawić, żeby mi zaufała. Zachowuje się tak dlatego, ponieważ nie chce doprowadzić do tego, by ktoś kogo kocha, z jej winy cierpiał. Nienawidzi siebie za to, że jest śmierciożerczynią.
-Dlaczego nie ucieknie? - zapytał zaintrygowany Draco.
-Nie może, Voldemort ma na nią, że tak to ujmę haka, jak go opuści to Pan nie posunie się przed niczym, by do niego wróciła - stwierdził bardzo smutnym głosem Snape.
-Ale dlaczego Voldemortowi tak na niej zależy?
-To jego córka, krew z krwi, jedyny potomek, pierworodna. Do tego zazwyczaj, gdy idzie do jakiegoś czarodzieja, by go przekonać do przystąpienia do niego, bierze Cassandrę. Mężczyzna myśli, że może uda mu się ją zdobyć, jednak każdy jest w błędzie, Cass boi się obdarzyć kogoś uczuciami, Voldemort miałby wtedy na nią kolejnego haka. Pamiętaj Draco, choćby nie wiem co się miało stać, nigdy jej nie zrań. Potter i jego banda myślą, że to oni dużo przeżyli, Złoty Chłopiec chwali się, że miał jedną konfrontację z Voldemortem. Cassandra codziennie jest poddawana działaniu kilkunastu Cruciatusów i innych klątw i nie znam silniejszej osoby niż ona. Gdy Czarny pan ją torturuje ona nie krzyzy, nie płacze – stwierdził z powagą Snape, Draco nie mógł uwierzyć, przecież nawet jego wuj krzyczał, gdy był poddawany zaklęciu torturującemu – Kilka razy ledwo ją uratowałem, po najgorszym znęcaniu się nad nią przez Toma zaufała mi i zwierzyła się. Bardzo dużo to dla mnie… - nagle drzwi otworzyły się i do środka wpadła Cass. Dziewczyna miała na sobie mugolski strój – jeansy i białą bluzkę polo. Uśmiechała się i od razu zaczęła mówić:
-Byłam Severusie w galerii handlowej mugoli, mają tam świetne fryzjerki – po chwili przerwała, bo zauważyła blondyna, przybrała grobową minę i stwierdziła - Widzę, że masz gości. Przyjdę potem..
-Zostań, Cassie to jest Draco, możesz mu zaufać, jest w Zakonie – powiedział Snape
-Znaczy eeeee, ja w zasadzie to w Zakonie nie jestem – próbował wymigać się Malfoy
-Nie martw się ja też za niedługo spróbuję dołączyć do Zakonu – odparła Cassandra i uśmiechnęła się pokrzepiająco, ale dalej zachowując powściągliwość. Może trochę Draconowi powiedzieć o swoich planach, skoro Snape mówił, że jest godny zaufania. Przecież jak ten chłopak na nią nakabluje to i tak przekona Ojca, że to ona ma rację. Normalnie nienawidziła donosicieli, ale musi jakoś przeżyć, zawsze trzeba mieć plan awaryjny.
-Dlaczego nigdy wcześniej cię nie widziałem? – zapytał Draco.
-Czarny Pan dopiero teraz zaufał ci na tyle, byś mnie poznał, dużo mi o tobie opowiadał.
Malfoy już miał pytać co Voldemort jej powiedział, gdy nagle wszyscy trzej poczuli znany ból na lewym przedramieniu. Czarny Pan wzywa.
sobota, 25 października 2014
Prolog
Hej,
Mam nadzieję, że się spodoba :D. Pamiętajcie, czytasz=komentujesz!!!
Verka ;)
*********************************************************************************
Cenię ludzi, o których
z góry wiem, że nie dadzą się łatwo odgadnąć, jeśli w ogóle.
Wiesław Myśliwski
Wiesław Myśliwski
Spotkania śmierciożerców w rezydencji Voldemorta. Jak on
tego nienawidził. Czarny Pan jak ma humory sprowadza do swojej willi każdego
sługusa. Zaczyna się dość niewinnie, herbata, znęcanie się nad mugolami, kilka
Cruciatusów, ale to co potem się dzieje przechodzi ludzkie pojęcie. Rzeź. Na
początku nowicjusze walczą ze sobą, potem wygrany staje przed bardziej
zaawansowanym smierciożercą. Najlżejsze urazy to połamane kończyny, powyginane
pod dziwnymi kątami i ewentualnie wielkie dziury w ciele. Tylko Snape i Czarny
Pan nie uczestniczą w tych „zabawach”, Voldemort za bardzo go ceni. Draco już
od dawna wie, że jego ojciec chrzestny jest po stronie Dumbledore’a, ostatnio on sam też aktywnie wspiera Zakon, w końcu
ktoś musi powstrzymać tego psychopatę. Krew, krew, krew….Cała sala tonęła w
krwi, co chwilę można było usłyszeć przerażające okrzyki bólu. Rzeź.
-Crucio!!!!!-ryk przerwał rozważania Dracona, jakiś młodzik,
który do teraz radził sobie nawet nieźle oberwał bardzo silnym zaklęciem
MacNaira, po chwili osiłki wzięły bezwładne ciało chłopca. Malfoy od razu się wzdrygnął.
Nie okazuj słabości! - zganił się w myślach.
-Teraz ty Draconie – zasyczał Voldemort. Już ,miał zacząć
walczyć z MacNairem, gdy Czarny Pan przemówił:
-Nie, nie z nim będziesz walczył, lecz z moim najlepszym
sługą. – przemówił Riddle. Świetnie, teraz już po nim, Snape nie będzie mógł go
oszczędzać, na pewno to o niego chodzi, lecz z tłumu nie wyszedł Severus, tylko
ktoś inny. Wszyscy słudzy Voldemorta zaczęli się cofać bliżej ścian, gdy zauważyli
kto idzie. Czarny Pan zobaczył ich reakcję i zaśmiał się złowieszczo.
-Panie, to na pewno dobry pomysł? Nie wiem czy Draco wyjdzie
z tej walki cały… - sugerował Snape. Super, nie dość, że musi walczyć z jakimś
pomyleńcem, to jeszcze ma nie wyjść z tego spotkania cały.
-Milcz! – krzyknął Voldemort, po czym zwrócił się do mojego
przeciwnika – daj mu fory…
Malfoy ponownie zaczął się przyglądać swojemu rywalowi. Miał
on na sobie maskę i pelerynę, przez co nie można było określić jego wieku. Nie
był szczególnie wysoki ok. 170 cm, nie wyglądał też na szczególnie silnego
fizycznie, jednak było widać, że każdy czuje przed nim respekt, nawet Bella
patrzyła na niego z podziwem i szacunkiem. Od razu zaczęli walczyć. Blondyn
musiał stwierdzić, że przeciwnik był wyjątkowo silny, nawet silniejszy od
Severusa, do tego używał dziwne, chyba wymyślone przez siebie klątwy. Chłopak
poczuł bardzo ostry ból w ręce, w której trzymał różdżkę, po chwili rywalowi
udało się wyrwać mu broń.
-Pięknie, cudowne przedstawienie córko! – zaśmiał się
Voldemort. Córko! Jak to? Voldemort ma córkę - myślał Draco. Tymczasem kobieta
zdjęła maskę. Miała piękne falowane ciemno brązowe włosy. Opaloną twarz, czarne
oczy, drobny nos i duże, pełne usta pomalowane czerwoną szminką. Wyglądała na
Hiszpankęi prawdopodobnie była w jego wieku. Po chwili dziewczyna rzuciła różdżkę w jego
stronę i powiedziała z miną pokerzysty, nie okazując żadnych uczuć:
-Dziękuję za walkę – po czym bez pożegnania się i nie
zwracając uwagi na nikogo odwróciła się i poszła w stronę części mieszkalnej.
poniedziałek, 20 października 2014
Kilka słów
Hej,
kilka z Was może kojarzyć mnie z mojego starego bloga. Mam pomysł na to opowiadanie już od baaardzo dawna. Nie będzie to typowy paring, bo jedną z głównych postaci jest mój własny bohater. Nie wszystkie treści będą zgadzać się z książką.
Wszelkie prawa do kanonicznych postaci należą do J.K. Rowling! Postacie niekanoniczne są mojego autorstwa!
Pozdrawiam,
Verona Silencio ;)
kilka z Was może kojarzyć mnie z mojego starego bloga. Mam pomysł na to opowiadanie już od baaardzo dawna. Nie będzie to typowy paring, bo jedną z głównych postaci jest mój własny bohater. Nie wszystkie treści będą zgadzać się z książką.
Wszelkie prawa do kanonicznych postaci należą do J.K. Rowling! Postacie niekanoniczne są mojego autorstwa!
Pozdrawiam,
Verona Silencio ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)