niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 1

Hejo,
Daję Wam 1 rozdział, mam nadzieję, że długość wystarczająca, ale ostatnio mam mnóóóóóstwo nauki i nie wyrabiam z pisaniem ;p Pamiętajcie czytasz=komentujesz!!!
Verka :*


*********************************************************************************

Nie ma nic gorszego niż pokazać swoje słabości komuś, kto może to potem wykorzystać.
Aksmel

*********************************************************************************



Wieczorem Draco udał się do pokoju Severusa, musiał z nim omówić to co stało się podczas spotkania z Voldemortem. Zapukał i nie czekając na odpowiedź, wszedł do środka.
-Witał wuju
-Widzę, że jednak przyszedłeś. Cassandra musiała zrobić na tobie wrażenie - stwierdził Snape, po czym się zaśmiał - trzeba przyznać, że jest wyjątkowa.
-Tak, świetnie walczy, ale rzucała mnóstwo zaklęć, których nie znam.
-Cass wymyśliła wiele swoich zaklęć, muszę przyznać, że jak na swój wiek jest niezwykle zdolna.
-Ile ma lat? - zapytał zaciekawiony Malfoy
- Tyle co ty.
-Pamiętasz datę jej urodzin? - zapytał zszokowany blondyn, Snape nigdy nie wiedział kiedy kto obchodzi jakieś święta lub rocznice.
-Tak, 11 grudnia, o jej narodzinach dowiedziałem się znacznie później, ale jak będziesz chciał poznać tą historię, pytaj Cassie, a nie mnie. Musisz wiedzieć o niej kilka rzeczy, życie miała gorsze niż ja, ty, Czarny Pan i wszyscy śmierciożercy razem wzięci, o tym też Ci nie opowiem, nie wiem czy mogę...Wiedz tylko, że ona nie jest taka jaka na pierwszy rzut oka ci się wyda. Tak dużo w życiu wycierpiała, że stara się w pewien sposób ochronić siebie i osoby, na których jej zależy. Nie dopuszcza blisko siebie nikogo, ledwo mnie udało się sprawić, żeby mi zaufała. Zachowuje się tak dlatego, ponieważ nie chce doprowadzić do tego, by ktoś kogo kocha, z jej winy cierpiał. Nienawidzi siebie za to, że jest śmierciożerczynią.
-Dlaczego nie ucieknie? - zapytał zaintrygowany Draco.
-Nie może, Voldemort ma na nią, że tak to ujmę haka, jak go opuści to Pan nie posunie się przed niczym, by do niego wróciła - stwierdził bardzo smutnym głosem Snape.
-Ale dlaczego Voldemortowi tak na niej zależy?
-To jego córka, krew z krwi, jedyny potomek, pierworodna. Do tego zazwyczaj, gdy idzie do jakiegoś czarodzieja, by go przekonać do przystąpienia do niego, bierze Cassandrę. Mężczyzna myśli, że może uda mu się ją zdobyć, jednak każdy jest w błędzie, Cass boi się obdarzyć kogoś uczuciami, Voldemort miałby wtedy na nią kolejnego haka. Pamiętaj Draco, choćby nie wiem co się miało stać, nigdy jej nie zrań. Potter i jego banda myślą, że to oni dużo przeżyli, Złoty Chłopiec chwali się, że miał jedną konfrontację z Voldemortem. Cassandra codziennie jest poddawana działaniu kilkunastu Cruciatusów i innych klątw i nie znam silniejszej osoby niż ona. Gdy Czarny pan ją torturuje  ona nie krzyzy, nie płacze – stwierdził z powagą Snape, Draco nie mógł uwierzyć, przecież nawet jego wuj krzyczał, gdy był poddawany zaklęciu torturującemu  – Kilka razy ledwo ją uratowałem, po najgorszym znęcaniu się nad nią przez Toma zaufała mi i zwierzyła się. Bardzo dużo to dla mnie… - nagle drzwi otworzyły się i do środka wpadła Cass. Dziewczyna miała na sobie mugolski strój – jeansy i białą bluzkę polo. Uśmiechała się i od razu zaczęła mówić:
-Byłam Severusie w galerii handlowej mugoli, mają tam świetne fryzjerki – po chwili przerwała,  bo zauważyła blondyna, przybrała grobową minę i stwierdziła -  Widzę, że masz gości. Przyjdę potem..
-Zostań, Cassie to jest Draco, możesz mu zaufać, jest w Zakonie – powiedział Snape
-Znaczy eeeee, ja w zasadzie to w Zakonie nie jestem – próbował  wymigać się Malfoy
-Nie martw się ja też za niedługo spróbuję dołączyć do Zakonu – odparła Cassandra i uśmiechnęła się pokrzepiająco, ale dalej zachowując powściągliwość. Może trochę Draconowi powiedzieć o swoich planach, skoro Snape mówił, że jest godny zaufania. Przecież jak ten chłopak na nią nakabluje to i tak przekona Ojca, że to ona ma rację. Normalnie nienawidziła donosicieli, ale musi jakoś przeżyć, zawsze trzeba mieć plan awaryjny.
-Dlaczego nigdy wcześniej cię nie widziałem? – zapytał Draco.
-Czarny Pan dopiero teraz zaufał ci na tyle, byś mnie poznał, dużo mi o tobie opowiadał.
Malfoy już miał pytać co Voldemort jej powiedział, gdy nagle wszyscy trzej poczuli znany ból na lewym przedramieniu. Czarny Pan wzywa.






6 komentarzy:

  1. Hm.. Jak dla mnie długość idealna (nie lubię tasiemców, a tych uzbrojonych to już w ogóle...), ale coś mi nie pasi z ta historią.
    Najpierw Snape przekonuje, że Cass jest taka zamknięta i tak dalej, po czym trzy sekundy wystarczą, żeby ta połowicznie przekonała się do Dracona, który ani elokwencją, ani żartem, ani aparycją jej nie zaczarował. No nie wiem, nie widzę tu konsekwencji. Natomiast ogólnie rozdział fajny. Masz świetny pomysł na opowiadanie! Tylko błagam nie zaprzeczaj sobie sama (tak jak właśnie z charakterem Cass zrobiłaś), to tylko psuje ładną wizję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tasiemców też nie lubię, a dlaczego Cassie tak postąpiła w rozdziale 2.
      Verka

      Usuń
  2. rozdział ciekawy, co do długości- piąteczka, na moim blogu są podobne :D
    Cass mnie zainteresowała, czekam aż będę mogła poznać ją bliżej:)
    Cóż, jestem oddaną fanką dramione, ale zobaczymy, co Ci ciekawego z tego wyjdzie.
    Start jest bardzo, bardzo dobry! Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Długość idealna.
    Mam nadzieję, że nie obrazisz się za kilka słów krytyki...
    - Zacznę od tego, że nie mogę sobie wyobrazić (kompletnie) żeby Severus używał takiego słownictwa jak w tym zdaniu
    ''Nie może, Voldemort ma na nią, że tak to ujmę haka...'' - i jeszcze mówi bardzo smutnym głosem? Nie, nie nie. W moich oczach Snape jest ironiczny, zgryźliwy, chłodny w obyciu ale być może to tylko mnie razi w oczy.

    To co robi Czarny Pan Cassandrze - nie dziwi mnie to ani trochę chociaż podziwiam Twoją bohaterkę - musi być naprawdę silną osobowością.
    Ale i jak koleżance u góry... coś mi nie gra z jej zaufaniem... lecę więc dalej, mam nadzieję, że to się wyjaśni i przede wszystkim, że nie uznasz iż napastuję Cię komentarzami, które odbierają motywację bo nie w tym ich cel.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięęęki, krytyki nigdy dość ;) U mnie Sev jest wredny, złośliwy, ale też trochę zmęczony (?) życiem.
    Verka :)

    OdpowiedzUsuń